Rodzina a edukacja
“Każdy naród posiada bowiem swoją pierwotną, oryginalną mądrość, stanowiąca prawdziwy skarb kultury.”
(Jan Paweł II – Fides et ratio, p.3. Pallotinum, Poznań 1998).
I. Rodzina
Skąd rodzina?
Pytanie o pochodzenie rodziny jest w gruncie rzeczy pytaniem o pochodzenie człowieka. Jeśli więc odpowiemy na pytanie: skąd się wziął człowiek?, odpowiemy na pytanie: skąd bierze się rodzina? Praktycznie mamy do wyboru tylko dwie odpowiedzi na to zasadnicze pytanie.
Pierwsza z nich mówi: “na początku był wodór”, a człowiek jest dziełem ślepego przypadku, ogniwem w łańcuchu ciągle komplikujących się procesów biologicznych od pierwszego atomu wodoru poczynając. Nieco bardziej poetycko rzecz ujmując – mężczyźni i kobiety są dziećmi wszechświata! Sami wyznaczają sobie cel życia i decydują o sposobach jego osiągnięcia. Są wolni, bo mogą robić co chcą. Dążą do wolności poprzez odrzucenie wszelkich ograniczeń: swojej natury, moralności, obyczaju itp. Z przypadku powstali i ku nicości zdążają. Jeśli takie jest pochodzenie człowieka, to i rodzina jest przypadkową formą współżycia ludzi, formą dowolnie przez nich modelowaną. To ludzie tworzący rodzinę wymyślają cel jej istnienia, nadają rodzinie taką lub inną strukturę. W takim pojęciu rodziny mieszczą się również wszelkie zboczenia typu związków homoseksualnych czy różnego rodzaju wielokątów, a jeden z podstawowych elementów struktury rodzinnej – dziecko, staje się nabywanym towarem, obiektem wszelakich możliwych manipulacji: od sztucznego poczynania w probówce, po dostarczanie części zamiennych dla swoich rodziców, dziadków lub innych ludzi. Mamy i drugą odpowiedź: pierwszy mężczyzna i pierwsza kobieta, a także każdy człowiek, który po nich przychodzi na Ziemię, zostali i ciągle są stwarzani przez Boga, na Jego obraz i podobieństwo. To z faktu stworzenia bierze się wielka godność człowieka, to Stwórca zakreśla granice ludzkiej wolności i powołuje mężczyznę i kobietę do działania, wyznaczając im zadania właściwe ich naturze. Człowiek z Boga bierze początek i ku Niemu zmierza. Jeśli takie jest pochodzenie człowieka, to i rodzina jest strukturą zaplanowaną, w której wszyscy jej członkowie mają swoje naturalne, przez Stwórcę wyznaczone miejsce i zadania. Tak pojęta rodzina to związek jednego mężczyzny i jednej kobiety, to wspólnota stale otwarta na nowe życie, wspólnota, w której więzią jest nieustannie pielęgnowana miłość. To w takiej wspólnocie życia i miłości poczynają się dzieci, które są darem Stwórcy dla rodziców, a nie nabywanymi lub produkowanymi przedmiotami, to w niej mają zapewnione środowisko bezpiecznego rozwoju swego człowieczeństwa i możliwości przygotowania się do realizacji swoich życiowych powołań. Każda próba odpowiedzi na pytanie: skąd rodzina? prowadzi do jednej z dwu powyższych odpowiedzi. Można w swym rozumowaniu wędrować długo i z zakrętami, można być przekonanym o istnieniu wielu możliwości wyboru, jednak zawsze w końcu trzeba się zdecydować: czy rodzina to skutek przypadku, czy skutek woli i zamiaru Stwórcy? Czym jest rodzina? Rodzina tworzona przez rodziców i dzieci jest wspólnotą naturalną, a przez to pierwotną w stosunku zarówno do państwa, jak i każdej innej wspólnoty ludzkiej. W taki właśnie sposób określa rodzinę prawo międzynarodowe w Pakcie Praw Obywatelskich i Politycznych oraz w Pakcie Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych, uchwalonych przez ONZ na XXI Sesji Zgromadzenia Ogólnego, dnia 16 grudnia 1966 roku i ratyfikowanych przez Polskę w 1977 roku. Art. 23, p. 1 Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych mówi: “Rodzina jest naturalnym i podstawowym elementem społeczeństwa i ma prawo do ochrony ze strony społeczeństwa i państwa”. Równie wyraźnie mówi o tym także Pakt Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych w art. 10, p.1: “Należy udzielić jak najszerszej ochrony i pomocy rodzinie, jako naturalnej i podstawowej komórce społeczeństwa, w szczególności jeśli chodzi o jej założenie i w okresie trwania odpowiedzialności rodziny za opiekę i wychowanie dzieci pozostających na jej utrzymaniu”. Tak samo widzi rodzinę Kościół w swej odwiecznej nauce. Ta zbieżność między nauką Kościoła a prawem międzynarodowym nie jest przypadkowa, bowiem wspólnym źródłem takiego pojmowania rodziny jest naturalne prawo moralne. Konstytucja RP także zawiera ten element, jasno definiując małżeństwo w Art. 18: “Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.” Warto jednak zwrócić uwagę, iż w naszej konstytucji pojawiają się już nowe tendencje i mimo ratyfikowania przez Polskę Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych nie traktuje ona już rodziny jako “naturalnej i podstawowej komórki społeczeństwa”. Niezbywalne prawa rodziny Dzięki swemu naturalnemu pochodzeniu i pierwszeństwu, rodzina posiada sobie tylko właściwe i niezbywalne prawa, których nikt nie może jej nadać, ani też odebrać. Przykładem takiego prawa niezbywalnego jest prawo rodziców do wychowania, wynikające wyłącznie z faktu przekazania życia dzieciom. Wspomniane wyżej międzynarodowe Pakty Praw Człowieka z całą mocą podkreślają i chronią prawo do wychowania dzieci w zgodzie z przekonaniami rodziców. Art. 18, p. 4 Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych mówi: “Państwa-Strony niniejszego Paktu zobowiązują się do poszanowania wolności rodziców, lub w odpowiednich wypadkach, opiekunów prawnych, do zapewnienia swym dzieciom wychowania religijnego i moralnego zgodnego z ich własnymi przekonaniami.” Również i w tym przypadku nasza Konstytucja mówi niby to samo, ale jednak co innego. W Art. 48, ust. 1 pisze się: “Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”. Słowo: mają, przez analogię do innych punktów Konstytucji. np. Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego …., …do ochrony tajemnicy korespondencji….,itp., sugeruje, iż prawodawca rozumie prawo rodziców do wychowania jako nadane przez siebie, a nie jako prawo naturalne. Takie ujęcie pozwala prawodawcy polskiemu absurdalnie obwarować nadane przez siebie prawo do wychowania. Dalszy ciąg Art. 48 ust. 1 mówi bowiem: “Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania.” Przy takim absurdzie natychmiast pojawia się pytanie: skąd ma się wziąć u dziecka uformowane sumienie, wyznanie i przekonania, które rodzice muszą uszanować? Czy nie oznacza to przypadkiem, że rodzice muszą akceptować np. to, co zostanie wtłoczone do umysłów ich dzieci w przedszkolu? w szkole? przez media? Dlaczego państwowe instytucje wychowawcze nie są zobowiązane do uwzględniania stopnia dojrzałości dziecka, a także wolności jego sumienia i wyznania oraz jego przekonań.? Ostatni przykład niesławnej ankiety pana Izdebskiego jest bardzo dobrym przykładem gwałtu na świadomości dzieci i łamaniu elementarnych praw rodziców! Ten przykład bardzo dobrze ilustruje współczesne i przyszłe tendencje i zamiary państwa, a także struktur międzynarodowych, wobec rodziny i jej naturalnych praw. Zmiany dokonujące się w obszarze praw człowieka i rodziny podważają fundamentalna zasadę cywilizacji łacińskiej o wyższości etyki nad prawem stanowionym. Poprzez regułę większości decyduje się dzisiaj o prawie do życia określonych ludzi lub grup ludzi, o przyznaniu lub odebraniu komuś człowieczeństwa (ustawy dopuszczające aborcję, ograniczenie praw ludzi produkowanym w probówkach – wniosek w parlamencie francuskim o prawne usankcjonowaniu niższej godności człowieka poczętego w probówce). Prof. Wojciech Łączkowski na II Kongresie Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich w Poznaniu (15 XI 2003 r.), mówiąc na temat Praw osoby i rodziny w Unii Europejskiej stwierdził, iż reguła większości, stosowana rozumnie jest podstawą demokracji. Równocześnie jednak stosowanie tej reguły nie gwarantuje osiągania celów godziwych moralnie. Dlatego obiektywna prawda o człowieku i jego godności, oraz o rodzinie i jej naturalnych prawach nie może być dekretowana prawem stanowionym, bo doprowadza to do dewastacji tej prawdy!
II
Edukacja Współczesny kanon wartości wychowawczych Rodzina ze swymi naturalnymi i niezbywalnymi prawami zderza się ze współczesnym systemem wychowawczym, który jest konsekwencją tych wszystkich procesów i tendencji ideologicznych, o których mówiliśmy na początku. Państwowy system edukacyjny obejmuje przeważającą liczbę dzieci i pytanie o jakość tego systemu jest pytaniem fundamentalnym. To, co rzuca się najbardziej w oczy, gdy próbujemy analizować współczesny kanon wartości wychowawczych to brak pewnych, podstawowych pojęć wstydliwie schowanych za parawanem politycznej poprawności. Jedną z tych wartości, które dzisiaj rugowane są ze świadomości pojedynczych obywateli i całych narodów jest patriotyzm. Ten podstawowy przymiot człowieka, decydujący o jego tożsamości obywatelskiej i miejscu na Ziemi stał się synonimem obskurantyzmu i zacofania. Ten sam los spotyka pojęcia ojczyzny i narodu, tak nierozerwalnie związane z patriotyzmem. A przecież to właśnie polska myśl polityczna, pierwsza w Europie skrystalizowała pojęcia Ojczyzny i Narodu w odróżnieniu od państwa, grupy społecznej czy grupy językowej. Żyjący po wojnie na Zachodzie i zmarły kilka lat temu Ojciec Innocenty Maria Bocheński OP, jeden z największych współczesnych myślicieli europejskich, pisze: “Nie jest znana żadna inna teoria ojczyzny równie konsekwentna i wykończona jak teoria polska; na ogół zagadnienie to jest u nie-Polaków w stadium zalążkowym i przedstawiane bywa dość chaotycznie”
O. I.M. Bocheński OP – O patriotyzmie. Warszawa 1989.
W wywiadzie dla “Głosu Wielkopolskiego” (26/27 października 2003), nieżyjący już wybitny znawca antyku, prof. Zygmunt Kubiak mówi, iż “Polska od tysiąca lat żyje w kręgu tej kultury i wiele narodów europejskich może nam tylko zazdrościć naszego tak bliskiego kontaktu z tą podstawą europejskości – kulturą grecką i rzymską”. Jeśli tak jest, to w takim razie kto pozostał jeszcze w Europie, a kto z niej już wyszedł? Skoro, wg Profesora, wiele narodów powinno nam zazdrościć tego kontaktu, to może właśnie one (czytaj UE) powinny wrócić do tych korzeni, które w Polsce są ciągle jeszcze tak bardzo żywotne? A z drugiej strony powstaje pytanie, które musimy skierować do siebie, jako społeczeństwa: dlaczego sami przekreślamy własny dorobek myślowy i polski wkład do skarbca myśli europejskiej? Jeden z największych myślicieli europejskich XIX wieku, Cyprian Kamil Norwid powie: “Ojczyzna to zbiorowy obowiązek”, a największy polski polityk XX wieku Roman Dmowski w swym dziele Myśli nowoczesnego Polaka uzupełnia tę myśl: “Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie”. Dlatego patriotyzm nakazuje miłować bardziej własną ojczyznę niż cudzą, co nie oznacza jakiegokolwiek poczucia wyższości czy pogardy wobec ojczyzn innych ludzi. Tak pojmowali Polacy patriotyzm w całej swej historii. Mając na uwadze historyczną skuteczność i owoce edukacji narodowej opartej na tradycyjnym systemie wartości, warto zestawić fundament tego systemu, ową triadę: Bóg – Ojczyzna – człowiek, z fundamentem, który kładziemy pod współczesne wychowanie. Fundamentem tym jest również triada wartości, jakże odmienna od tamtej: prawda – dobro – piękno. Porównajmy: pierwsza z tych triad to wartości konkretne, realne, wyraźnie i jednoznacznie zdefiniowane. Druga triada to abstrakty, trudne do zdefiniowania, odmiennie pojmowane w różnych cywilizacjach, a przy współczesnym indywidualizmie, rozmaicie rozumiane przez każdego niemal człowieka. Zwróćmy uwagę na fakt, że właśnie ta triada, wyprowadzana z bezosobowego pojęcia Boga i “innych źródeł” znalazła się w preambule obecnej konstytucji RP. Zdaje się więc, że godząc się taki fundament reformy edukacji i realizując ją, nie do końca zrozumieliśmy jej fundamentalne założenia aksjologiczne. Nie od rzeczy w tej sytuacji będzie pytanie: jakie owoce wychowania według tego systemu wartości będziemy zbierać za kilkadziesiąt lat? Tamten, tradycyjny system wartości nie był rewolucją, nie zrywał ciągłości historycznej, ale był kontynuacją kilkusetletniej, dobrze sprawdzonej w naszych dziejach drogi, zbudowanej na wartościach cywilizacji łacińskiej. Czy możemy to samo powiedzieć o wartościach, które położono u podstaw wprowadzanego obecnie systemu wychowania? Cele współczesnej edukacji publicznej Współczesny system nauczania – i ten szkolny, i ten w skali społecznej, odwołuje się przede wszystkim do sfery emocjonalnej człowieka. Celem kształcenia jest wspomaganie i ukierunkowanie rozwoju człowieka jako osoby funkcjonującej w odniesieniu do wybranego przez siebie systemu wartości. Aby powyższy cel zrealizować, program wyznacza cztery główne zadania rozwojowe: – żyć w zgodzie z samym sobą; – współistnieć z przyrodniczym środowiskiem naszej planety; – efektywnie współdziałać w ramach różnego rodzaju grup i wspólnot; – umieć zdobywać potrzebne informacje. W dziedzinie nauczania oznacza to odejście od kształcenia encyklopedycznego (faktograficznego), na rzecz kształcenia użytecznego, czyli uczeń nie musi nauczyć się praw fizyki, chemii czy biologii, faktów historycznych czy geograficznych, lecz ma nauczyć się, gdzie szukać informacji o tych prawach! Rezygnacja z tzw. nauczania encyklopedycznego oznacza faktycznie rezygnację z pracy umysłowej, z wysiłku poznania rzeczywistości poprzez fakty na rzecz przeżywania, zdobywania umiejętności i kompetencji (najlepiej cztery działania i umiejętność pisania – oczywiście na komputerze!) oraz język obcy w zakresie umożliwiającym porozumienie się z pracodawcą (patrz – zarządzenie Artura Greisera, gauleitera Kraju Warty, z 26 III 1940 r. ): “Nauczanie powinno stworzyć warunki do opanowania najprostszych podstawowych wiadomości i zdobycia wprawy w mówieniu, czytaniu, pisaniu, i liczeniu, i to tylko w tym celu, by dzieci zdobyły umiejętności umożliwiające Niemcom wykorzystywanie ich siły roboczej oraz by niemieccy pracodawcy nie musieli posługiwać się językiem polskim”. Czesław Łuczak – Dzień po dniu w okupowanym Poznaniu. Wydawnictwo Poznańskie 1989. W dziedzinie wychowania “żyć w zgodzie z sobą” oznacza nic innego, jak odrzucenie wszystkich nie swoich norm moralnych, wymagań, tradycji, zaniechanie pracy nad charakterem i kształtowaniem cnót, a poddanie się swoim wadom itp. Tak naprawdę oznacza uznanie zasady “róbta co chceta” za naczelne zadanie rozwojowe w procesie wychowawczym!!! Trzeba przyznać, że taki system kształcenia nie jest nowością, ale jego złym skutkom zawsze przeciwstawiali się mądrzy wychowawcy. Jadwiga Zamoyska pisze: “Wszelka nauka bez wiary służy raczej do paczenia umysłu, niż do kształcenia go; ale jeżeli nauka bez wiary wykoleja umysł, a tym samym sąd i życie całe, to nauka oparta na wierze i jej towarzysząca stokroć pomnaża dobrodziejstwa z wiary płynące.” Jadwiga Zamoyska – O pracy. Wydawnictwo Instytutu Edukacji Narodowej, Lublin 2001 (na podstawie II wydania, które ukazało się w Poznaniu w 1938 r.) Podstawowe elementy konstrukcyjne trwającej obecnie reformy oświaty to m.in. : – obniżenie poziomu zdobywanej wiedzy i obniżenie poziomu wymagań; – obniżenie, rozmycie, a w przyszłości pewnie likwidacja ocen (w klasach I-III już są oceny opisowe); – nauczanie blokowe, zintegrowane, problemowe – holistyczne (np. w historii odejście od chronologii), mieszanie dziedzin wiedzy; – nauczanie poprzez tzw. metody aktywne, bez refleksji osobistej; – utwierdzanie uczniów w samozadowoleniu; – budowa tożsamości regionalnej i globalnej kosztem narodowej – małe ojczyzny (każdy człowiek ma wiele małych ojczyzn i nie jest mu już potrzebna jedna Ojczyzna) (to myślenie jest pochodzenia niemieckiego – patrz: Heimat i Vaterland) – metody kształcenia postaw oparte na zasadach psychomanipulacji. Taki sposób kształcenia redukuje człowieka do poziomu “inteligentnej maszyny”, zdolnej jedynie do instrumentalnego sterowania, formuje tak zwanego pragmatyka (mierny, bierny, ale wierny). Wydaje się, że już obecnie – a wiele na to wskazuje, że i w przyszłości – przy takim systemie kształcenia może nam zabraknąć mądrych przewodników i przywódców. Jadwiga Zamoyska zapisała słowa swego męża, Władysława, obserwującego polskie życie polityczne z perspektywy emigracji paryskiej: “Jenerał Zamoyski zrobił tę uwagę, że Polakom wyrzucają niesforność, nieuległość, niezdolność od posłuszeństwa, a że niesprawiedliwy to zarzut. »Nieprawdą jest«, mówił, »ażeby nikt u nas nie chciał słuchać; nie to nas gubi, że nikt u nas nie chce słuchać, ale to, że nikt nie umie rozkazywać«. Ta nieumiejętność ma dwa powody: w części wypływa niewątpliwie ze słabości charakteru, ale płynie także z nieumiejętności opanowywania serc i woli właściwymi środkami.” Jadwiga Zamoyska – O miłości Ojczyzny. Kraków, druk i nakład W.L. Anczyca i spółki, 1903.
Przy braku przeciwdziałania możemy więc stać się – jako naród – czymś na kształt organizmu ludzkiego, sztucznie podtrzymywanego przy życiu zewnętrznym strumieniem substancji odżywczych z jednoczesnymi objawami śmierci mózgowej.
III
Obecny stan społeczeństwa Polskie społeczeństwo w swej większości znajdujemy się dzisiaj w dziwnym stanie ducha. W ciągu ostatnich lat dokonały się w Polsce zmiany, które jedni nazywają odzyskaniem wolności, a inni pogłębieniem zniewolenia. Jedni mówią: nareszcie jesteśmy u siebie, inni twierdzą, że z deszczu internacjonalizmu wpadliśmy pod rynnę kosmopolityzmu. Jedni zachłystują się swobodą życia i otwartością na świat, inni uważają, że podłączając się do tzw. Europy pomyliliśmy przyłącza i zamiast do wodociągu, podłączyliśmy się do kanalizacji. Faktem jest, że ogromna część społeczeństwa pozostaje w stanie apatii, nie widząc możliwości zmiany na lepsze. Pierwsze lata nowego systemu przyniosły ogromne ożywienie przedsiębiorczości. Pamiętamy uliczny handel, który później przeniósł się do własnych sklepów rodzinnych, pamiętamy powstające małe firmy rodzinne różnych branż, które już dawno upadły lub wpadły w pułapkę zadłużenia, pamiętamy ogromny wysiłek wielu rolników, by unowocześnić swoją produkcję, zdobyć certyfikaty jakości itp., a którzy dzisiaj nie mogą związać końca z końcem. Pamiętamy “restrukturyzowanych” górników, z których znaczna część zainwestowała swoje odprawy w różne działania, a dzisiaj są na zasiłkach. Tak doświadczane społeczeństwo staje się bardzo nieufne i apatyczne. Zamiast walczyć o utrzymanie zasobów swego kraju, biernie obserwujemy pozbawianie Polski wszelkich najbardziej strategicznych dóbr narodowych: surowców, energii, banków, warsztatów pracy. Inne negatywne zjawisko to brak szerokiej reakcji społecznej na ogromne kampanie zniesławiające Polaków i przypisujących im najgorsze, u nikogo nie spotykane cechy; wskazuje to na fakt zobojętnienia wielkiej części naszego społeczeństwa na treść takiego pojęcia jak godność narodowa. Obcy piszą nam nową historię, a bezwzględna cenzura w postaci tak zwanej poprawności politycznej zamyka dzisiaj wiele ust. Po 15 latach permanentnych reform wszystkich dziedzin życia narodowego (czy nie mamy tu do czynienia z mutacją zasady Trockiego “permanentnej rewolucji”?), w tym także oświaty, obserwujemy już pierwsze ich skutki Uformowało się pokolenie ludzi młodych, 20 – 30-latków, którzy dorośli w czasie tzw. transformacji. Socjologowie ukazują nam to pokolenie, jako niemal zupełnie nieaktywne społecznie (tylko 7% młodych ludzi do 30 roku życia należy do jakichś organizacji). Młodzi nie angażują się w życie obywatelskie, żyją życiem prywatnym lub towarzyskim, rzadko uczestniczą w formach życia zbiorowego lub stowarzyszeniowego, najczęściej marzą i starają się o pracę w tzw. dobrej firmie. W podejściu do życia cechuje ich pragmatyzm, czyli działanie bez odwoływania się do refleksji i ocen etycznych W życiu kierują się więc nie tyle wizją wspólnego dobra czy tradycji, ale własnymi potrzebami i chęcią ich zaspokojenia. Są oportunistami i dostosowują się łatwo do zasad tzw. poprawności politycznej i obyczajowej; nieskłonni do sporów o sprawy zasadnicze, co wynika z postawy obojętności wobec przejawów życia, które bezpośrednio ich nie dotykają. Takie jest pokolenie, które za 10 –15 lat będzie decydować o Polsce i jej miejscu wśród innych narodów (a może już nie będzie miało o czym decydować?). Chyb, że wszystko odmieni … Jan Paweł II!
IV
Perspektywa Czeka nas uporczywa praca u podstaw wśród wszystkich warstw społeczeństwa. Musimy podjąć tę pracę zakrojoną na pokolenia, musimy skutecznie przeciwstawić się manipulacji i eksperymentowaniu na rodzinie i Narodzie, na jego wartościach i tradycji. Nie wolno wierzyć w miraże szybkich i cudownych rozwiązań, ale uporczywie starać się o obecność etyki katolickiej w życiu prywatnym i publicznym, o ład moralny w życiu społecznym, o porządek prawny i ład ekonomiczny oraz ich uwolnienie od wpływu niszczycielskich ideologii, obcych cywilizacjo łacińskiej, o zapewnienie minimalnego poczucia bezpieczeństwa socjalnego dla rodzin i spokoju potrzebnego dla ich normalnego funkcjonowania Nie można zapominać o podstawowej i nienaruszalnej zasadzie ekonomii: bogacić można się tylko przez pracę. Społeczeństwo nigdy nie osiągnie dobrobytu poprzez likwidację warsztatów pracy, zanik produkcji dóbr materialnych, zasypywanie złóż surowców czy spekulację wirtualnym pieniądzem, nie wzbogaci się kształcąc ludzi niezdolnych do twórczego używania rozumu. Trzeba sobie uzmysłowić, że chodzi w tej chwili o cywilizacyjne i biologiczne przetrwanie, chodzi o zachowanie fundamentu. W Warszawie w 1979 r. Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział: “…Nie można dziejów Polski zrozumieć bez Chrystusa”. I nie chodzi tu tylko o historię, o dawne wieki. Chodzi przede wszystkim o nasze dzieje współczesne i o nasze dzieje przyszłe. Bez Chrystusa nie zrozumiemy bowiem tego, czego doświadczaliśmy przez prawie 27 lat pontyfikatu Jana Pawła II i bez Chrystusa nie pojmiemy mechanizmów tego, co przeżywamy obecnie. Wreszcie, bez Chrystusa nie zrozumiemy i nie ułożymy właściwie swego życia narodowego w przyszłości. To są właściwe fundamenty aksjologiczne dla polskiego systemu edukacji, a nie jakieś popłuczyny oświeceniowe czy marksistowskie! Raz jeszcze przywołajmy słowa największego z rodu Polaków – Jana Pawła II. Niech będą dla nas i jakimś memento, i wskazaniem na przyszłość: “Każdy naród posiada… swoją pierwotną, oryginalną mądrość, stanowiącą prawdziwy skarb kultury…”. Nie powinniśmy o tym skarbie zapominać i nie możemy go zagubić. Nie mogą też zaginąć jego stróże!
Władysław Chałupka